gucio
Administrator
Dołączył: 09 Gru 2005
Posty: 3413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sosnowiec Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:51, 14 Maj 2006 Temat postu: Gdzie mój/moja .... :) |
|
|
Moja wersja dowcipu
----
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do późna
przesiadywał w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość - nigdy się nie
skarżył, a wręcz starał się zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i
swojej przyczepy.
Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko jest wymuszone i
sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na sąsiadów i
znajomych jeżdżących camperami z salonu, siedzących wieczorami przy grillu z
rodziną... gdy on znów rozbierał wnętrze...
Pewnej nocy, gdy pracował do późna w garażu podjęła ostateczną
decyzję... Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy
wyjechał na parę dni na
delegację.
W jeden dzień załatwiła kredyt w banku i wizytę u dealera. Na drugi
zamówiła lawetę. Teraz pozostało tylko czekać... a w garażu... taki
nowiutki... błyszczący... musi mu się spodobać... Gdy przyjechał
zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem = otworzyła drzwi... -
Gdzie moja przyczepa.......!? - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jej miejsce, już nie będzie cię
denerwować, cieszysz się kochanie??
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości
pomyśleć "A może camper to nie był dobry wybór.. może salonka byłaby lepsza..?".
Pozostałych dwudziestu sześciu już nie czuła...
---------------------------------------------------------
A oryginał brzmi......
Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do późna
przesiadywał w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość - nigdy się nie
skarżył, a wręcz starał się zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i
swojego samochodu.
Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko jest wymuszone i
sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na sąsiadów i
znajomych jeżdżących autami z salonu, siedzących wieczorami przy grillu z
rodziną... gdy on znów rozbierał silnik...
Pewnej nocy, gdy pracował do późna w garażu podjęła ostateczną
decyzję... Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy
wyjechał na parę dni na
delegację, służbowym samochodem.
W jeden dzień załatwiła kredyt w banku i wizytę u dealera. Na drugi
zamówiła lawetę. Teraz pozostało tylko czekać... a w garażu... taki
nowiutki... błyszczący... musi mu się spodobać... Gdy przyjechał
zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem = otworzyła drzwi... -
Gdzie mój zabytkowy ford mustang....... - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię
denerwować, cieszysz się kochanie??
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości
pomyśleć "A może VW golf to nie był dobry wybór.. może toyota..".
Pozostałych dwudziestu sześciu już nie czuła...
)
Post został pochwalony 0 razy
|
|